Kolejny tydzień trasy za mną, często pytacie jak się śpi w namiocie :).
Mniej więcej wygląda to tak, specjalny śpiwór + kominiarka i człowiek jakoś sobie radzi.
Nie powiem, że jest to wygodne... Ciężko się obracać, śpiąc na boku, trzeba się budzić co jakieś 1h bo któraś z rąk jest niedokrwiona. Czasem spać inaczej niż na brzuchu się nie da, zimno i wilgoć tak dają po czubku nosa i oczach, że trzeba przewrócić się twarzą do materaca i zrobić sobie tylko małą dziurkę na oddychanie, ale jak się już wstanie, to sytuacja, nie wydaje się tak nieprzyjemna jak była w nocy, a nowe obowiązki dnia dają zapomnieć o średnio przespanej nocy.
Trasa z moich ostatnich dni wygląda następująco, chociaż jest kilka km dłuższa, ale jednej trasy przez góry, nie znajduje aplikacja google maps, o czym opowiem późnej.
Trasa codziennie jest pełna niespodzianek, od niezapowiadanego przez portale pogodowe deszczu, po mgły czy rzeczki, strumienie oraz błoto przez które się nie da iść na pieszo. wyznaczone trasy przez aplikację czasem okazują się błotnistym kilku kilometrowym polem.
Szczęśliwie spotyka mnie też, trochę miłych niespodzianek, jak gospodarze zapraszający do siebie na posiłek, dający jakieś mini zapasy, tłumaczący protipy na górskie drogi. Dający naładować powerbanki. Póki mogę staram się korzystać mało z ludzkiej gościny. Chyba, że już trzeba poprosić kogoś o nalanie wody do butelki, bo nie mijało się otwartego sklepu od ostatnich 20 kilometrów górskiej trasy.
Kolejna z przeszkód na trasie to, dzikie czy hodowlane zwierzęta. Nie chcąc iść ulicą wybieram tereny górskie, gdzie koniecznościom jest przechodzenie przez tereny hodowli i lasy.
Tereny gdzie występują owce, mają ten problem. Że często podbiega do mnie jakieś psy pasterskie które warczą i karzą zawrócić broniąc swojego terenu. Natomiast ostatnio gdy rozłożyłem się w okolicy pastwiska krów, miałem okazję w nocy być obudzony przez charczącego byka/byki? które stały koło mojego namiotu z 15 minut wydając,poddenerwowane dźwięki. Po ich odejściu, szybko przeniosłem się do pobliskiej ambony, gdzie spędziłem resztę nocy - jak znalazłem się w okolicy pastwiska zapytacie? Otóż był to dzień w którym schodziłem z gór i spotkałem leśnika dostarczającego siano do karmików dla sarn i jeleni, powiedział mi, żebym zszedł jak najbliżej cywilizacji jeśli zamierzam spać w namiocie, ponieważ ten teren jest zagrożony niedźwiedziami które mają właśnie teraz ostatni żer przed snem zimowym. Następny dzień również owocował niespodziankami. Na swojej dość wąskiej drodze spotkałem 3 konie, które z uwagi na moje kijki i plecak, wzięły mnie chyba za napastnika. Więc ze swojego pastwiska stanęły mi na drodze i zaczęły prychać.
W drodze zdarzają się też małe cuda, jak pan Ferro - Franciszek który pojawił się w górskim lesie tuż za mną, i na 50m przed zakrętem powiedział, że droga którą idę, za chwila zawraca bo jest drogą spacerową i że jeżeli chce przejść przez górę muszę zejść ze szlaku i pójść wąskim stromym przesmykiem, na szczęście też szedł tamtędy i przeprowadził mnie ukrytą dróżką, która była niemal niezauważalna. Był pierwszym spacerowiczem którego spotkałem po Słowackiej stronie w górach.
Szczęśliwie ciężka górska trasa, pełna jest pięknych widoków i przychylnych mieszkańców Gór, a ja mam czas na czytanie lektur, medytację, modlitwę czy codzienne rozwiązywanie sudoku które daje mi ogromną przyjemność i już czuje zmiany w umyśle i koncentracji. Przechodzę też sporo dylematów psychicznych, pojawiają się złowrogie myśli strach czy koszmary. Ale psychice poświęcę inny wpis na blogu. Narazie nie minęło nawet 40 dni podróży, więc zmieniający się punkt odniesienia w świadomości, czy nwowy system hormonalnej gratyfikacji, to dopiero przedsionek tego co chciałbym cieleśnie i psychicznie osiągnąć.
Jeszcze raz dziękuję za codzienne wiadomości motywujące!
Serdecznie was pozdrawiam!
Comments