*Mała Babia Góra - widok na Polską stronę.
Od ostatniego rzutu okiem na Polskę, do teraz minęło już 9 dni. Starałem się w miarę przygotować do tej wyprawy i choć jak zwykle robiłem wszysyko na ostatnią chwilę, to jakoś się udało i mam za sobą koło 100km piechotą, w górskich średnio przychylnych pogodowo warunkach.
* Trasa którą dotychczas przebyłem piechotą screen zrobiony w czwartek wieczór 15.10.2020r. Kiedy piszę ten post.
*Słowacka strona za Małą Babią Górą (jakaś creepy chatka (coś w niej się ruszało, nie sprawdzałem.)) Zachód słońca - jakieś 45 minut do zmroku.
Kiedy przeszedłem na Słowacką stronę, było dużo ciężej. Drogi nie były tak wybrukowane jak po Polskiej stronie, a z czasem poprostu zamiast dróg było błoto, czy nawet strumyki idące środkiem szlaku. Co więcej natknąłem się na masę wywalonych drzew. Miejacami połamane drzewa stanowiły jakieś 50% jakby ledwo co przeszła ogromna wichura...
Kolejnym nieprzyjemnym faktem były niedźwiedzie odchody które co jakiś czas można było napotkać na drodze, a do snu zimowego niedzwiedzi jeszcze trochę zostało...
*Ja śpiący pierwszą noc na dziko w namiocie - Słowacka strona Babiogórskiego Parku Narodowego 🏞
Wysokość 1100m z zimna mam na sobie uszatkę (pod polarowym kapturem)
Musiałem się zatrzymać ponieważ szlak był tak źle oznakowany, śliski i pełen pozawalanych drzew, że raczej bez kilku wywrotek i przepraw poza szlakiem by minąć drzewa bym nie dał rady.
Dodatkowym problemem przy rozłorzeniu się była ogromna obecność pozawalanych drzew i wichura z deszczem tak mocna, że te które jeszcze były całe, ruszały się na boki... Po około 30 mimutach biegania w ciemności znalazłem miesce w którym rosły młode choinki, było to lekkie uniesienie. Wchodząc na nie znalazłem uleżaną trawę, nie domyślając się, jakie zwierze zrobiło mi miejsce. Szybko rozłożyłem namiot. Tak by większość dostępu do niego zakrywały krzaki i choinki, po czym szybko sie do niego wturlałem, przygotowując nóż, dużą latarkę i kijki, tak by w razie próby zdobycia namiotu przez jakąś dziczyznę
mieć jakieś szanse na obronę.
Ostatnim problemem było zaśnięcie, wiatr targał namiotem, jakby coś dobierało się do niego i chciało go wywrócić, za to deszcz w wyobraźni świetnie symulował zwierzęce kroki.
*Część szlaku zalana strumieniem.
Z wysokości 1100 musiałem zejść do Oravskiej Półgóry na wysokość 750... Nie było łatwo, droga była śliska, pełna strumyków a miejscami tak zarośnięta i wąska, że musiałem iść na kucaka, z powodu plecaka który wadził o wszystko.
Kilka godzin później trafiłem do Orawskiej Półgóry.
*Oravska Półgóra - widok na pola uprawne
W Półgórze było super, duż fajnych pagórków do rozłorzenia się, brak ryzyka dzikiej zwierzyny i tanie zupy i piwo bezalkocholowe w lokalach.
Mili lokalsi mówiący na każdym kroku dzień dobri, oraz całkiem dobra pogoda.
*W dość niskiej temperaturze czytam Dekalog - ostatni wywiad z księdzem Janem Kaczkowskim.
Obiecałem sobie, że w drodze będę więcej nad sobą pracował, więc poza wysiłkiem fizycznym, codziennie coś czytam i robię Sudoku.
Co do Dekalogu pozatym że ta ledwie 80stronicowa książka jest bardzo wzruszająca.
Daje świetne odpowodzi, jak głębiej patrzeć na prawo Boskie, odpowidzi są celne i lekkie, dla tych którzy w miarę poruszają się w istocie chrześcijaństwa.
Większość moich przyjaciół i rodziny pewnie by się, nie do końca zgodziło z tymi odpowiedziami. Ale są świetne jako chrześcijański punkt odniesienia.
*Socha Ježiša Krista (Statua Jezusa Chrystusa). To nie Świebodzin a górska wieś Klin nad którą znajduje się posąg P Jezusa.
Za posągiem znajduje się coś w rodzaju kaplicy z wizerunkami Jezusa, Marii i świętych. Od tego miejsca (kaplicy, nie posągu) bije bardzo mocna energia, dawno takiej nie czułem.
*Namiot i widok na Namiestowo.
Jako, że miałem jeszcze sporo siły, poszedłem od figury P Jezusa do Namiestowa.
Tutaj w nocy znów złapał mnie deszcz i straszny wiatr. Śpiąc pod uszatke wrzuciłem jeszcze kominiarkę, a na polar załorzyłem puchową kórtkę, oczywiście miałem na sobie też specjalny śpiwór.
*Laska którą znalazłem z rana
Dokładnie obejrzałem miejsce w którym szedłem spać i tego kija tam nie było.
Słyszałem w nocy że coś/ktoś się kręcił w koło namiotu ale podejrzewałem, że to znowu deszcz czy wiatr.
*Namiestowo piwo bez alko i herbatka owocowa za które dałem 1,60 €. Ceny na Słowacji są super.
*Slanicka Osada
W Namiestowie z powodu deszczu chciałem zrobić pauzę na parafii.
Niestety nikogo nie było na miejscu.
Deszcz był mocny, zrobiłem kolejne 4km by pójść spać mając więcej trasy za sobą.
*Slanicka Osada
Szybki sen, jestem podłamany, mam przemoczone buty i większość ubrań.
Dopada mnie masa złych myśli.
*Slanicka Osada - śniadanie za 4€
Zaszedłem się ogrzać i coś zjeść.
Śniadanie było bardzo duże i tanie.
*Droga do Twardoszyna
W deszczu i zimnie, poszukałem na mapie miejsca gdzie można by się schronić.
Znalazłem klasztor Franciszkański w Trzcianie, musiałem nadłożyć kilka km i przejść przez najniebezpieczniejszą drogę jaką szedłem. Zwęrzenia i barierki oraz 5 przydrożnych upamiętnień zmarłych na drodze... Przy każdym zwężeniu było trzeba nasłuchiwać czy aby z dwóch stron nie jadą tiry, bo nie byłoby jak uciec.
*Klasztor Franciszkanów - Trzciana
Mnisi pozwolili mi u siebie przemieszkać do końca deszczowej pory.
Szybki prysznic rozwieszenie mokrych ciuchów i chyba już przed 20:00 spałem, nie interesowała mnie nawet kolacja.
*Klasztor Franciszkanów - Trzciana
Kolejne dwa dni mijają na kontemplacji, medytacji i modlitwie.
Mnisi pozwalają mi brać do jedzenia co spoprawię, jyczę z ich kuchni.
*Klasztor Franciszkanów - Trzciana
Cały czas odkąd wyruszyłem prowadzę dziennik, tutaj kończąc notatki, zabieram się za lekturę Ćwiczeń Duchowych Ignacego Layoli, później różaniec, medytacja i sen.
*Klasztor Franciszkanów - Trzciana (Brat Marek)
Chwilę przed wyjściem, żegna mnie jeden z braci.
*Twardoszyn
*Wieś Niżna
Mieszkanka zaprasza mnie na kawę i porozmawiać do kąd zmierzam.
Dom w którym jesteśmy ma ponad 200lat i od pokoleń należał do jej rodu.
*Wieś Podbiel, rzeka Orava - stąd piszę ten post.
Na Facebooka wrzucę go jutro z drogi.
Poniżej kilka zdjęć zrobionych na trasie lustrzanką.
+Tekst poprawię jak dorwę do miejsca gdzis mogę usiąść spokojnie na laptopie.
Comments